W Dzień Niepodległości USA i nasz day off pojechałyśmy na wycieczkę do Bostonu. Claudii Wujek i Ciocia mieszkają w NYC, więc 2 h od nas samochodem i kolejne 2 h od Bostonu. Nowy Jork miał być na później więc pojechaliśmy do Bostonu.
Wtedy też po raz pierwszy poznałam smak Dunkin' Donuts - pyszne pączki i kawa - konkurencja dla Sturbucksa ale niestety nieobecna w Polsce i mało gdzie w Europie- a szkoda!
Boston jest nie tylko stolicą stanu Massachusetts ale także jednej z wielu drużyn, chyba najpopularniejszego sportu w USA - baseballu czyli Red Sox.
Jeśli chodzi o sam Boston to trzeba przyznać, że miasto bardzo ładne i warte zobaczenia – szczególnie podobał mi się widok z Prudential Tower (jak się później okaże np. dużo fajniejszy niż z Empire State Building w NYC – nie było jakieś mgły czy takiego smogu nad miastem). Nasze zwiedzanie Bostonu to był jeden wielki spacer po mieście i trzeba przyznać, że architekturę ma niesamowitą, ponieważ pomiędzy starszymi, bardziej zabytkowymi budynkami budowane są nowoczesne drapacze chmur - i w moje opinii wygląda t dość atrakcyjnie. Zeszliśmy miasto, doszliśmy do Prudential Tower i potem doszliśmy na nadbrzeże, na którym jest oceanarium (nie byłam).
Po powrocie na camp załapałyśmy się na fajerwerki z okazji Dnia Niepodległości. Trzeba przyznać, że Amerykanie kochają swoje święto i w przeciwieństwie do polskiego 11 listopada obchodzi się je na wesoło i z fetą! :)