Kolejnego dnia postanowiłyśmy odwiedzić Statuę Wolności. Bilety miałyśmy kupione wcześniej (około 12 dolców), a nasz statek odpływał dość wcześnie bo o 9.00 rano, więc trzeba było trochę wcześniej wstać, żeby mieć pewność, że się nie spóźnimy:)
Po atakach 11 września zamknięto Koronę Statuy Wolności i została ona otwarta dość niedawno, niestety wpuszczają 200 osób dziennie i pierwszy wolny termin by na listopad ;] musiałyśmy się zadowolić zobaczeniem jej z 'podestu' samej Statuy:)
Wycieczki z Battery Park wyglądają tak, że najpierw płynie się na Liberty Island - wysepkę, na której stoi Statua Wolności. Niestety trzeba było się nieco wystać w kolejce jeśli chciało się wejść "do środka". Nie było tak źle z tym staniem - chyba koło godziny nam to zajęło, normalnie bywają dłuższe kolejki. Następnie mogłyśmy zobaczyć historię Statuy - jak powstawała, jak ją budowano itd. Potem po wskrobaniu się na nie wiem ile schodów wyszłyśmy prawie u jej stóp - tak jak pisałam wyżej się nie dało. Widoki i wrażenia świetne:)
Następnie stateczkiem przepłynęłyśmy na pobliską wyspę Ellis Island, która była niegdyś pewnego rodzaju granicą dla imigrantów. Z Wikipedii: Po przybyciu na wyspę imigranci byli przesłuchiwani przez urzędników i badani przez lekarzy. W większości przypadków była to szybka procedura i imigranci spędzali na wyspie tylko kilka godzin przed przewiezieniem na stały ląd i rozpoczęciem życia w nowym kraju. Niektórzy jednak musieli spędzać tygodnie lub miesiące w szpitalach na wyspie przechodząc badania lub leczenie. Około 3 tys. z nich umarło na wyspie w całej jej historii. Tylko około 2 procent osób przechodzących przez stację nie otrzymało zgody na osiedlenie się w USA i musiało wrócić do Europy, głównie z powodu kłopotów zdrowotnych, chorób psychicznych lub kryminalnej przeszłości" Great Hall, w którym cała procedura miała miejsce jest bardzo ładny - zarówno w środku jak i na zewnątrz. W środku było dużo zdjęć, pozostałości po imigrantach, które dość dobrze oddawały charakter tego, co tam się działo.